Ta strona nie może być wyświetlana w ramkach

Przejdź do strony

Jeśli znajdziesz błąd ortograficzny lub merytoryczny, powiadom mnie, zaznaczając tekst i naciskając Ctrl + Enter.

Germania

Ten wpis dostępny jest także w języku: angielski (English)

Mapa starożytnej Germanii stworzona w 1849 roku.

Nazwa Germania została nadana przez Rzymian obszarom położonym na wschód od Renu i na północ od górnego i środkowego Dunaju. Termin „Germanie”, Rzymianie zapożyczyli od Gallów, ale nikt nie wie skąd tak naprawdę wzięła się ta nazwa, ani dlaczego Gallowie tak nazywali sąsiadów za Renu. Germania była zamieszkana głównie przez plemiona germańskie. Same plemiona germańskie zostały doskonale opisane w dziele Tacyta z I wieku n.e. pt: „Germania” (De origine et situ Germanorum, dosłownie O pochodzeniu i kraju Germanów). Jest to jedno z plemion, które nigdy nie zostało całkowicie podporządkowane Imperium Rzymskiemu. Tylko parę razy udawało się Rzymianom przejść przez Ren, jednak nigdy nie zdołali na dłuższy okres podporządkować terenów dzisiejszych Niemiec. Ren stał się umowną granicą Rzymu na wschodzie i żaden późniejszy cesarz nie starał się poszerzać terytorium na wschód. Prowincje jakie powstały nazywały się: Germania Superior (Germania Górna) i Germania Inferior (Germania Dolna), które utworzone zostały w końcu I wieku n.e. na lewym brzegu Renu.

Germanowie była to grupa ludów indoeuropejskich wyodrębniona na przełomie II i I tysiąclecia p.n.e. na terenie Półwyspu Jutlandzkiego, Szlezwika-Holsztynu, wysp duńskich i południowej Skandynawii. Z tych terenów Germanie rozpoczęli ekspansję na północ (Skandynawia) i południe (Germania). Germanie zachodni dotarli do Renu i górnego Dunaju. Szczepy, które można wyodrębnić to: Ingweoni (plemiona Anglów, Warynów, Fryzów), Istewoni (plemiona Batawów, Cherusków, Ubiów i innych) oraz Herminoni (plemiona Swewów, Markomanów, Kwadów, Longobardów i innych). Germanie wschodni: Goci, Gepidowie, Wandalowie i inni dotarli aż do wybrzeży Morza Czarnego.

Autor Germanii – Publiusz Korneliusz Tacyt.

Germania obejmowała tereny około 500 tysięcy kilometrów kwadratowych, będąc pomiędzy Morzem Bałtyckim z północy, Dunajem z południa, Wisłą ze wschodu i Renem z zachodu. Populacja tych ziem w I wieku p.n.e. wynosiła około 5 milionów ludzi.

Pierwsze kontakty Germanów z Rzymianami zaczęły się w końcu II wieku p.n.e. Napór Cymbrów i Teutonów na północną Italię powstrzymał 101 roku p.n.e. Gajusz Mariusz. W I wieku p.n.e. Germanie zajęli środkową Europę i toczyli walki z Rzymianami, którzy dążyli do opanowania obszaru między Renem a Łabą. W 15 roku p.n.e., rzymski legiony okupowały południową Germanię za sprawą zwycięskich kampanii adoptowanych synów cesarza Oktawiana Augusta: Tyberiusza i Druzusa. W 7 roku n.e. na namiestnika Germanii powołany został Publiusz Kwinktyliusz Warus, od którego oczekiwano sukcesów i utworzenia prowincji. Na stanowisko dowódcy siły pomocniczych powołał on niejakiego Arminiusza – młodego nobila, który był Germaninem wychowanym na ziemi Rzymian. Jak się okazało lata spędzone poza rodzinnymi ziemiami nie pozbawiły go patriotyzmu. Zdobywszy zaufanie Warusa wciągnął rzymskie wojsko w pułapkę, co skończyło się sławetną klęską Rzymian w 9 roku n.e. w Lesie Teutoburskim. Sześć lat później, roku 16 n.e. wielki wódz Germanik pokonał siły Arminiusza,  odnalazł miejsce klęski i pogrzebał szczątki trzech legionów.

Triumf Germanika. Tyberiusz był niezwykle zazdrosny o sukcesy Germanika. Młody wódz po pokonaniu Arminiusza nad Wezerą w 16 roku n.e. powrócił do Rzymu i otrzymał prawo odbycia triumfu. W pochodzie udział brała żona Arminiusza, Thusnelda i ich dzieci.

W I i II wieku n.e. Rzymianie urządzali wyprawy przeciw Germanom, bez większych sukcesów; stosując politykę intryg i przekupstwa, zdołali jednak narzucić swoje zwierzchnictwo pogranicznym plemionom Fryzów, Batawów, Cherusków, Markomanów i innych. Rzymianie około 75 roku n.e. usytuowali granicę i oparli ją na wielu fortach, w tym w Waldmoessingen czy Rottweil. Długotrwałe sąsiedztwo Rzymu wpłynęło u Germanów na rozwój gospodarczy, społeczny i kulturowy, co przejawiło się w przejmowaniu wielu zdobyczy cywilizacji antycznej.

Z czasem Rzym zaczął słabnąć. W latach 260-455 n.e. mamy do czynienia z rosnącym naporem Germanów, którzy zmuszali Rzymian do osiedlania kolejnych plemion na terenach pogranicznych i przyjmowania barbarzyńców do armii. W końcu IV wieku nacisk Hunów zmusił Gotów, a potem i innych Germanów do nowych, uwieńczonych powodzeniem prób przełamania granic rzymskich; wielkie wędrówki ludów germ. doprowadziły do stopniowego osiedlania się ich na terytorium Imperium Rzymskiego i zakładania niezależnych królestw, m.in.: Wandalów w Afryce, Swewów i Wizygotów w Hiszpanii, Franków i Burgundów w Galii, Ostrogotów i Longobardów w Italii, Anglów, Sasów i Jutów w Brytanii; poza Brytanią, gdzie najeźdźcy stworzyli podstawy etniczne narodu angielskiego. Osiedlanie się plemion w granicach Imperium doprowadziło do powstania przyszłych państw europejskich.

W 410 roku n.e. miało miejsce zdobycie Rzymu przez Wizygotów; a w 455 przez Wandalów. Był to triumf Germanów nad Rzymianami i symbol zmieniających się czasów.

Mapa Cesarstwa rzymskiego i Germanii w II wieku n.e., z rozmieszczeniem niektórych plemion opisanych przez historyka.
Autor: D. Bachmann | Na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach 3.0.

Wojsko germańskie i uzbrojenie

Wojownicy germańscy praktycznie zawsze wyposażeni byli we włócznie. Samo uzyskanie statusu wojownika wiązało się najprawdopodobniej z otrzymaniem tej broni.

Lecz nosić broni wedle zwyczaju nikomu wprzód nie wolno, aż gmina uzna go za zdolnego. Wtedy na samym zgromadzeniu albo któryś ze starszyzny, albo ojciec, albo krewni zdobią młodzieńca tarczą i frameą.

Tacyt,  Germania

Ten rodzaj oręża miał nie tylko znaczenie militarne. Symbolizował również pozycję w plemieniu. Właściciel włóczni był pełnoprawnym uczestnikiem thingu, gdzie poprzez vapnatak (potrząsanie orężem) mógł wyrazić swą wolę. Istnieje nawet hipoteza, że istniały paradne egzemplarze tej broni, przeznaczone wyłącznie do celów pozamilitarnych. Znaleziska archeologiczne wydają się to potwierdzać. Kunsztowne zdobienia niektórych grotów są tego dobrym przykładem.
Na początek słów kilka o budowie broni drzewcowej, która jak sama nazwa wskazuje posiadać musi drzewce – drewniany palik, drążek, na którym osadzony jest z jednej strony grot, zaś z drugiej może być tok. Tok to metalowe wykończenie drzewca, służące najprawdopodobniej do zapierania broni o ziemię, choć równie dobrze do walki, gdy włócznia straci główne ostrze. Sam grot składa się z kilku elementów: tuleja (metalowa rurka będąca przedłużeniem ostrza, w które wsuwa się drzewce), liść (czyli zasadnicza, bojowa cześć grotu), ewentualnie żeberko (wypukłość znajdująca się w osi długiej grotu na jego środku) oraz zadziory (utrudniające wydobycie grotu z ciała). Ogólnie rzecz biorąc broń drzewcową można podzielić na trzy grupy: pierwsza – służącą wyłącznie do miotania, druga – przystosowana do walki w zwarciu i trzecia grupa – łącząca cechy dwóch pierwszych.

[…] używają hasta, albo w ich języku framea o wąskim i krótkim żelazie, lecz tak ostrym i zdatnym do użytku, że tą samą bronią, w zależności od okoliczności, walczą z bliska i z daleka.

Tacyt, Germania, 6

Nieoceniona „Germania” (rozdział pracy Tacyta) przybliża nam opis ówczesnej głównej broni barbarzyńców. Wyraźnie widać, że germańska framea ma charakter uniwersalny. W innych fragmentach cytowanego dzieła autor wymienia też inne rodzaje broni drzewcowej, nazywając je misilla, czyli pociski. Pozwala to przypuszczać, że piesi wojownicy germańscy najczęściej uzbrojeni byli w dwa rodzaje takiej broni: oszczep służący do walki z dystansu oraz włócznię, do walki w zwarciu, którą można było również rzucić w razie potrzeby. Konni wojownicy według wspomnianego autora zadowalają się frameą i tarczą. Innym źródłem potwierdzającym posiadanie oszczepów przez plemiona zza Renu jest mowa Germanika zawarta w „Annales” Tacyta. Przemawiając do żołnierzy i chcąc podnieść ich morale, Germanik mówi, że jedynie pierwszy szereg barbarzyńców ma hasta-włócznie, następni zaś zbrojni są jedynie w wiązki osmalonych w ogniu oszczepów.

Badania archeologiczne zdają się potwierdzać obserwacje Tacyta. Groty włóczni są, bowiem najczęściej spotykanym militarnym znaleziskiem archeologicznym. Różnorodność ich morfologii jest niebywała. Można spotkać pojedyncze, unikatowe egzemplarze, jak również całe serie, produkowane jakby na zamówienie. Różnią się również pod względem wielkości. Niektórzy badacze przyjmują umowny podział na groty długości do 15 cm, najczęściej posiadające zadziory – to grupa mogąca odpowiadać oszczepom; oraz groty dłuższe niż 15 cm, bez zadziorów, odpowiadające ostrzom włóczni. Taki podział ma logiczne uzasadnienie. Otóż zadziory, jak wiadomo służą utrudnieniu wyciągania z ciała lub tarczy – czyli raczej dotyczą oszczepów. Ostrze zaś włóczni, przeznaczonej do walki w zwarciu, musiało łatwo wysuwać się z ciała przeciwnika, by można było dalej jej użyć. Istnieje tez pogląd, że groty o szerokim liściu służyły do walki z przeciwnikiem niechronionym pancerzem, zaś wąskie mające, większą siłę przebicia bardziej nadawały się by razić skutecznie okrytego zbroją. W grobach wojowników germańskich pierwszego wieku naszej ery znajdowano po dwa groty o zróżnicowanej morfologii, z grubsza mogące odpowiadać oszczepowi i włóczni. Z czasem, t.j. od końca I wieku n.e. w pozostałościach pochówku spotyka się groty identyczne, bądź do siebie bardzo podobne. Sugerować to może pojawienie się broni uniwersalnej – framei – opisywanej przez Tacyta, którego dzieło pochodzi właśnie z tego okresu. Wywody powyższe wydaje się potwierdzać też fakt, że walka w zwarciu z dwiema włóczniami w garści plus tarcza, jest bardzo niewygodna. Raczej pierwszą włócznię rzucano z pewnej odległości, by już z jedną tylko wygodnie potykać się z wrogiem.

W źródłach pisanych, traktujących o Germanach spotyka się jeszcze jeden rodzaj broni drzewcowej, określany hastae prolongae albo enormes hastae. Przyjmuje się, że dotyczy to włóczni o bardzo długim drzewcu. We wspomnianej wyżej mowie, Germanik porusza ten problem, podważając walory bojowe barbarzyńców, mówiąc że ich długie włócznie zahaczają o gałęzie drzew, przez co są w boju nieporęczne. Czy istniał taki rodzaj bardzo długiej włóczni? Obecnie trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Znaleziska zachowanych drzewców germańskich włóczni należą, bowiem do unikatów. Rzeczywistą ich długość ustala się obecnie na podstawie położenia grotu w grobie wojownika. Rzecz jasna jest to pomiar szacunkowy. Przełomowe pod tym względem okazały się badania archeologiczne w duńskich bagnach w miejscowości Thorsbeg. Znaleziono tam zachowane elementy drewniane włóczni i oszczepu. Ich wymiary są różne, w rozpiętości od 0, 5 do 3 metrów. Uogólniając, można przyjąć, że najczęściej mierzyły one od 2, 7 do 3 metrów. Dane te dotyczą tzw. Północnego barbaricum. W innych miejsca mogło być inaczej. Uważa się, że w pobliżu granic Rzymu posługiwano się bronią o prawie, że standaryzowanej długości ok. 2 m. Z kolei analiza ikonograficzna, np. kolumny Marka Aureliusza skłania do przypuszczeń, że broń drzewcowa miała długość odpowiadającą wzrostowi posiadacza. Reasumują – aktualny stan wiedzy nie pozwala jednoznacznie określić, jaki rodzaj broni drzewcowej, w konkretnej części barbaricum, jakiej był długości. Na zakończenie dodam, że współczesne oszczepy sportowe mają 2, 6-2, 7 metra, czyli lokują się w pobliżu germańskiej średniej.

Wspomniane wyżej błotne odkrycia, nazywane też odkryciami z bagna Illerup, pozwalają też przypuszczać, że włócznie Germanów posiadały pętlę, czyli rodzaj rzemienia umocowanego do drzewca, które służyło zwiększeniu zasięgu rzutu i stabilizacji lotu. W „gruzy” rozsypał się również dawniej ukuty stereotyp, że włócznie barbarzyńców osadzone były na drzewcach z gałęzi. Egzemplarze znalezione w bagnach wskazują, że drzewce wycinano z desek uzyskiwanych z grubych pni drzew. Niektóre groty włóczni, posiadały na tulei otwory, służące jak się przypuszcza, mocowaniu zdobień do broni. Mogło to być włosie końskie albo inne mało odporne na działanie czasu ozdoby, które nie zachowały się do dziś. Estetyczne zamiłowania barbarzyńskich wojowników doskonale obrazują liczne znaleziska grotów o bogatej ornamentyce. Wykorzystywano tu rozmaite techniki. Istnieją egzemplarze puncowane, są tez inkrustowane innymi metalami, jak również wytrawiane kwasami. Ceniono też grawerstwo – spotyka się czasem na nich napisy runiczne, czy też magiczne znaki – koncentryczne okręgi, trójkąty sferyczne, widełki, a nawet wyobrażenie ryby.

Kolejną, chętnie używaną przez Germanów bronią był miecz. Oczywiste jest, że na taki oręż nie każdy mógł sobie pozwolić. Tacyt pisze: „rzadko posługują się mieczami”. I nikogo to nie dziwi. Nawet w średniowieczu koszt miecza sprawiał, że była to broń wyższych warstw społecznych. Według badań archeologicznych, co czwarty grób wojownika germańskiego zaopatrzony jest w miecz. Statystyka ta z biegiem lat nawet się pogarsza, sięgając, co dziesiątego woja w wiekach późniejszych. Dotychczas nie wiadomo, czy jest to związane ze zubożeniem ludności, czy też np. ze zwiększonym przyrostem naturalnym. Wojownicy germańscy używali dwóch rodzajów mieczy: jednosiecznych i dwusiecznych. Na ogół przyjmuje się, że egzemplarze jednosieczne są starsze i od nich zatem rozpocznę.

Bardzo często ten rodzaj broni utożsamia się z opisywanymi przez Tacyta breves gladii, czyli krótkimi mieczami i niewykluczone, że pogląd ten jest słuszny, bowiem jednosieczna broń zwykle jest znacznie mniejsza od egzemplarzy dwusiecznych. Ich długość mieściła się w granicach od 57-75 cm, a szerokość głowni 2, 3-6 cm. Genezę tej broni wywodzi się zwykle od noży bojowych-kordów, znanych już w okresie halsztackim oraz wczesnym lateńskim (kultura celtycka). Wielu badaczy, na podstawie odkryć archeologicznych wiąże tę broń ściśle z basenem Morza Bałtyckiego. Teoria ta, choć powszechnie akceptowana, nie wyklucza jednak oddziaływań iberyjskich oraz bałkańskich. Chociaż podobieństwo niektórych egzemplarzy mieczy jednosiecznych z C-kształtną rękojeścią, pochodzących z wymienionych lokacji geograficznych, jest uderzające to według T. Bochnaka, daleko rozwinięte zróżnicowanie głowni wyklucza wspólne pochodzenie broni. Można, zatem przyjąć, że miecze jednosieczne rozwijały się niezależnie w kilku lokacjach geograficznych. Wśród różnorakich form opisywanej broni można spotkać egzemplarze, których budowa umożliwia zadawanie samych cięć (ich sztych jest zaokrąglony na końcu), są też takie, które umożliwiają zarówno cięcia i pchnięcia(sztych trójkątny na przekroju, ostro zakończony. Broń ta bywała też zdobiona. Najczęściej spotyka się ornamenty wykonywane technikami grawerskim. Ciekawostką jest, że miecze jednosieczne nigdy nie były zdobione techniką wytrawiania. Fakt ten dowodzi, że powstawały one w ośrodkach niedysponujących zaawansowanymi technikami kowalskimi.

Drugi rodzaj mieczy używanych przez Germanów, to broń dwusieczna. Jej egzemplarze, które były w posiadaniu plemion zza Renu ewidentnie nawiązują do wzornictwa lateńskiego, czyli kultury celtyckiej. Podobnie jak pierwowzór, są to miecze długie, przekraczające nawet 100 cm długości. Również jakość wykonania jest identyczna jak w przypadku broni celtyckiej. Być może świadczy to o imporcie tego uzbrojenia od ludu o znacznie wyższej wiedzy metalurgicznej. Wraz z rozwojem własnej techniki, Germanie produkowali własne miecze dwusieczne i nawet one swymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi nawiązują do celtyckich źródeł. Podobnie jak w przypadku broni jednosiecznej, tak i tu spotyka się egzemplarze o budowie umożliwiającej zadawanie tylko cięć(miecze o zaokrąglonym sztychu, dość szerokiej głowni, często rozszerzającej się w kierunku sztychu, co przesuwało środek ciężkości na koniec broni jednocześnie umożliwiając zadawanie bardzo silnych cięć) oraz egzemplarze przeznaczone do cięcia i pchnięć (głownia zwężająca się ku sztychowi, ostro zakończonemu i środek ciężkości przesunięty do rękojeści, co umożliwiało łatwiejsze prowadzeni broni i wykonanie precyzyjnego pchnięcia). Miecze przeznaczone do pchnięć zwykle mają rozbudowaną głowicę (gałkę, kulkę na zakończeniu rękojeści), która dodatkowo obciążała rękojeść (środek ciężkości przesunięty) oraz umożliwiała łatwiejsze wyciągnięcie ostrza z przebitego przeciwnika(podpora dla dłoni). Najkrótsze egzemplarze tego oręża posiadały długość około 70 cm, zaś najdłuższe 108-106 cm, ich szerokość wahała się od 3, 5 do 5, 8 cm. Często spotyka się miecze dwusieczne, bardzo bogato zdobione. W zasadzie w ornamentowaniu ich wykorzystywano wszystkie dostępne wówczas techniki zdobnicze. Niektórzy badacze podejmują próby odróżnienia broni noszonej prze pieszych wojowników od konnych. Jak dotychczas jedyną obiektywną cechą, mogącą temu służyć jest długość broni – egzemplarze najdłuższe najprawdopodobniej wlokły by się za pieszym wojownikiem, a to przecież niedopuszczalne.

W zasadzie można by wyodrębnić jeszcze jedną grupę mieczy dwusiecznych: broń charakteryzująca się wszelkimi cechami ostrzy rzymskich. Można tu wyróżnić modele, które swą budową przypominają gladiusy lub spatae (lub są jednakowe) oraz miecze długie, posiadające napisy (stemple) świadczące o tym, że powstały w kuźniach rzymskich. Jakkolwiek handel bronią z barbarzyńcami był w Imperium zakazany, jednak wydaje się, iż rzymska broń mogła jednak wchodzić w posiadanie Germanów trzema drogami. Pierwsza, najbardziej oczywista to jako łup wojenny – trudna do weryfikacji, bowiem z drugiej strony Germanie starali się nie używać broni zdobycznej z przyczyn najprawdopodobniej religijnych. Droga druga, to handel nielegalny, czyli przemyt. Jak napisał prof. Kokowski, rzymski gladius mógł być w tamtym okresie tym czym obecnie AK-47 (kałasznikow) – narzędziem rozwiązywania wszelkich konfliktów- niezawodny, prosty w obsłudze, masowo produkowany. Z pewnością nie jednemu przyszła do głowy myśl by trochę „nadwyżek” z armii wymienić np. za bursztyn i żyć godziwie do końca swych dni. Ten hipotetyczny scenariusz mógł się wydarzyć naprawdę, a znając ułomność naszej natury – tak musiało się dziać. Pozostaje jeszcze trzecia droga, czyli zaopatrywanie przez Imperium niektórych plemion w broń, w ramach dalekosiężnej dyplomacji. Tacy przyzwoicie wyekwipowani barbarzyńcy, mogli być zręcznie wykorzystani do siania zamętu (i wojen) międzyplemiennych. Popularna (i słusznie) jest teoria, że wojny skandynawskie, z których pamiątki znaleziono w błotach Illerup, rozgorzały za przyczyną takiej właśnie pomocy. W bagnach tych, bowiem znaleziono nie dość, że broń rzymskiej proweniencji, ale również ślady wyposażenia typowego dla rzymskich oficerów, co jest interpretowane jako obecność cesarskich instruktorów wojskowych.

Na zakończenie rozważań o germańskim mieczu dodam, że egzemplarze jednosieczne zwykle traktuje się jako gorsze, pod względem walorów użytkowych, od dwusiecznych kuzynów. Zaś dowodem na to niech będzie fakt, że w terenach gdzie ziemie Celtów graniczyły z germańskimi, archeolodzy nie napotkali dotychczas na broń jednosieczną, co wyraźnie określa preferencje antycznych wojowników.

Germanom nieobce były również inne formy broni osadzonej na drzewcu. Co prawda prawdziwy „złoty wiek” miał dopiero nadejść, jednak ślady jej używania sięgają początków dominacji celtyckiej. Od nich to najprawdopodobniej posiedli topory wojownicy zza Renu. Niestety bardzo trudno określić, jak często nimi się posługiwano, ponieważ topory są rzadkim znaleziskiem archeologiczny. Jak się wydaje ówczesne zwyczaje związane z pochówkiem zmarłych wykluczały je z kręgu broni składanej do grobów. Najwięcej egzemplarzy pochodzi z tzw. terenów alpejskich – tereny współczesnej Austrii, Szwajcarii oraz północnych Włoch. Podobnie jest w terenach nadłabskich. Za to za Odrą występują już sporadycznie.

Ikonografii również nie obce są wizerunki wojowników uzbrojonych w topory, i to zarówno konnych jak i pieszych. Obecnie przypuszcza się, że ten rodzaj broni był o wiele częściej używany przez germańskie plemiona, niż wynika to z odkryć archeologicznych. Według mnie jest to teoria jak najbardziej słuszna. Skoro znano już takie narzędzia, to czemu by nie wykorzystać ich militarnie. Albo – francisa frankijska nie pojawiła się w takiej formie od razu, musiała mieć jakichś przodków. Niektóre plemiona, jak pokazują badania sięgały po tego typu uzbrojenie chętniej, inne rzadziej. Do tych pierwszych zaliczani są między innymi Burgundowie. Być może z tym wyborem były związane czynniki ekonomiczne – broń dla ubogich. Czasami próbowano odróżniać siekiery od toporów bojowych, ale brak obiektywnych cech odróżniających oba typy, sprawił, że aktualnie zaliczane są do tej samej grupy. Generalnie topory tego okresu określa się mianem halabardowych, co w dużej mierze oddaje kształt ich ostrza. Najczęściej broń ta posiadała dość masywny obuch. Wykuwane zaś były zarówno z jednego kawałka żelaza, jak i skuwane z dwóch oddzielnych.

Inny rodzaj broni, przypisywanej często Germanom, to maczugi i pałki. Ich zastosowanie przez barbarzyńców odnotowuje Tacyt oraz są one widoczne na kolumnie Marka Aureliusza. Archeolodzy niestety nie odnotowali, jak dotychczas istotnych odkryć tego typu broni z głowicami kamiennymi lub metalowymi. Choć w znaleziskach spotyka się przedmioty drewniane, mogące odpowiadać maczugom. Prostota tej broni pozwala jednak zakładać, że podobnie jak w przypadku toporów była to jednak broń powszechniej stosowana niż wskazują aktualne osiągnięcia wykopaliskowe.

Wśród plemion germańskich znany był też łuk oraz strzały. Jak wydaje się, do tej broni wojownicy mieli pewną awersję. Niegodnym, bowiem mogło się wydawać rażenie przeciwnika strzałami z daleka, miast prawdziwej walki twarzą w twarz. Oczywiście nie wyklucza to myśliwskiego zastosowania łuku, które było znane od epoki kamienia. Potwierdza to również archeologia. Znaleziska grotów strzał w większych skupiskach należą do rzadkości. Jak wydaje się, dopiero pod wpływem kontaktów z Imperium Rzymskim i koczownikami stepowymi, Germanie docenili zalety broni dalekosiężnej. Widać to również w formie grotów strzał ówcześnie używanych. Początkowo szerzej stosowane groty liściaste (myśliwskie, ewentualnie do walki z przeciwnikiem nieuzbrojonym), ustępują miejsca grotom trzoneczkowatym, z zadziorami (większa siła przebicia). Znalezisk dotyczących samych łuków jest bardzo mało. Najczęściej opisuje się broń znalezioną w skandynawskim miejscu ofiarnym – Nydam. Łuki te należą do grupy długich łuków równikowych, których rozmiary sięgają wzrostu człowieka, a nawet go przekraczają (190 cm). Pod względem walorów bojowych, egzemplarze z Nydam są bardzo zróżnicowane i mają generalnie dość „niskie osiągi”. Często też uważane są za broń myśliwską (a przynajmniej część z nich). Celem analizy tej broni, zrekonstruowano 8 z nich (z 23), o naciągu 25-27 kg. Stwierdzono, że strzały z odległości 25-130 metrów nie przebijały replik tarcz germańskich (tak by grot w pełni wyszedł wewnętrzną powierzchnią). Dodatkowo okazało się, że wiele zależy od rodzajów użytych grotów strzał – liściowate groty tylko, gdy trafiły równolegle do słojów desek tarczy były skuteczne, na siłę rażenia trzoneczkowatych nie miało to wpływu. Patrząc na efekty uzyskane w strzelaniu do dość prymitywnych tarcz, można podejrzewać, że w konfrontacji z legionowym scutum germańskie strzały były praktycznie bez szans. Inną bronią o dalekim zasięgu, a znaną starożytnym ludom Europy jest proca. Pozostaje bez wątpliwości, że była ona znana Germanom. Natomiast jej zastosowanie bojowe aktualnie nie znajduje potwierdzenia w źródłach. Choć wiadomo, że Celtowie od niej nie stronili. Sporadycznie spotykane w znaleziskach okrągłe kamyki są jedynie hipotetycznie wiązane z militarnym stosowaniem procy przez germańskich wojowników.

Najpowszechniejszym wyposażeniem ochronnym Germanów była tarcza. Nie wyklucza to oczywiście jej ofensywnego zastosowania – pchnięcie/uderzenie oponenta umbem. Wydaje się, że tego typu ekwipunek posiadał każdy wojownik barbarzyński, być może różniły się tylko elementami wykonania. Większość tarcz germańskich, była wykonana z desek. Stosowano różne rodzaje drewna, wykorzystując ich naturalne własności. Znane są egzemplarze z drewna lipowego, brzozowego – lekkie o dobrych własnościach absorpcyjnych, choć miękkie, a także jesionowe, olchowe – cięższe, odporniejsze na bezpośrednie uderzenia. Rozmiary germańskich tarcz wynosiły orientacyjnie 30-50 na 50-90 cm. Spotyka się egzemplarze różnych kształtów. Odtwarzanie formy tej broni opiera się na badaniu proporcji metalowych okuć (z wykopalisk) oraz na ocenie amuletów przedstawiających ich miniatury. Z analiz tych wyłania się obraz wydłużonych, prostokątnych lub zbliżonych do prostokąta o łukowatych bokach. Istniały również modele sześciokątne. Na kolumnie Marka Aureliusza uwieczniono także egzemplarze okrągłe.

Każdy rodzaj tarczy w części centralnej posiadał otwór, w którym mocowano uchwyt do jej trzymania – imacz. Najczęściej wykonany był on z drewna i wzmocniony metalowym okuciem. Jednocześnie dłoń trzymająca tarczę, wymagała solidnej ochrony od zewnątrz. Rolę tę spełniało metalowe umbo – wysklepienie w środku zewnętrznej powierzchni tarczy. Miało ono różnoraką formę. Od ostro zakończonych szpiczastych kształtów, do tępych, płasko wysklepionych. W jego budowie zwykle można wyróżnić kolec (j.w.) oraz kalotę (sklepienie umba). Kształt kaloty dzieli umba na taśmowate (otwarta, przedłużająca się w metalowe żeberko wzmacniające tarcze w osi długiej), oraz umba koliste (kalota zamknięta, ściśle przylegająca do środka tarczy). Generalnie formy taśmowate częściej występują w kulturze lateńskiej, zaś koliste zwykle wiąże się z Germanami, choć oba rodzaje znali i używali zarówno Celtowie jak ich sąsiedzi. Wśród metalowych części tarczy nie sposób nie wymienić okuć. Wiadomo, że górny brzeg tarczy, najbardziej narażony na ciosy musiał być najodporniejszy. Tak, więc tu spotykano najmasywniejsze wzmocnienia, najczęściej rynienkowate. Istniały również okucia poprzeczne, które dodatkowo spajały deski tarczy i oczywiście podnosiły jej odporność na ciosy. Nie wszystkie tarcze posiadały metalowe elementy konstrukcyjne. Wielu badaczy uważa (a potwierdzają to źródła), iż stosowano też egzemplarze zbudowane wyłącznie z surowców organicznych (wiklina, skóra, drewno). Jako nietrwałe do naszych czasów nie zachowały się w całości, choć ich hipotetyczne ślady odnotowano. Jak wynika z przemowy Germanika i relacji samego Tacyta Germanie malowali swoje tarcze. Niestety nie wiemy, co dokładnie przedstawiały te malunki, poza jednym wyjątkiem opisanym w „Germanii” – Hariowie malowali je na czarno.

[…] jazdy zaś nieprzyjacielskiej piętnaście tysięcy wyruszyło na plac boju w błyszczącym uzbrojeniu, w hełmach podobnych do paszcz i oryginalnych kształtów strasznych, dzikich zwierząt. Na nich wznosiły się skrzydlate kity, przez co oni sami wydawali się jeszcze większymi.

Plutarch, Żywot Mariusza, 25

Tak przedstawiono nam jazdę Cymbrów i Teutonów. Trudno powiedzieć, czy jest to jedynie fikcja literacka, podnosząca jak przeciwwaga męstwo Rzymian, czy rzeczywisty obraz. Najprawdopodobniej opisani wojownicy mieli wiele bezpośrednich kontaktów z plemionami celtyckimi, pośród których hełmy były o wiele bardziej rozpowszechnione. Z resztą sam opis bardzo przypomina hełmy wojowników galijskich z późniejszego okresu. Inne źródła pisane (Tacyt) (a potwierdza to też archeologia) wskazują, że hełmy były sporadycznie używane przez Germanów. Większość z nielicznych znalezisk, to egzemplarze proweniencji celtyckiej albo rzymskiej (model Hagen). Znaczenie tego typu wyposażenia było zatem marginalne. Podejrzewa się, że używano też hełmów skórzanych. Brak jednak obecnie jednoznacznych potwierdzeń tej hipotezy. Przy tej okazji warto od razu wspomnieć o zbrojach. Podobnie jak ochrona głowy, stanowiły one margines wyposażenia wojowników zza Renu i jak one noszą ślady wpływów rzymskich i celtyckich. Prawdopodobnie kolczugi (najczęściej spotykane) były wyznacznikiem wysokiej pozycji właścicieli (elita plemienna). Ciekawostką archeologiczną jest odnajdowanie niewielkich fragmentów kolczug w grobach kobiecych. Uważa się, że był to rodzaj ochronnego amuletu.

Źródła wykorzystane
  • Tacyt, Germania

IMPERIUM ROMANUM potrzebuje Twojego wsparcia!

Jeżeli podobają Ci się treści, jakie gromadzę na portalu oraz, którymi dzielę się na kanałach społecznościowych, wdzięczny będę za jakiekolwiek wsparcie. Nawet najmniejsze kwoty pozwolą mi opłacić dalsze poprawki, ulepszenia na stronie oraz serwer.

Wesprzyj IMPERIUM ROMANUM!

Wesprzyj IMPERIUM ROMANUM

Dowiedz się więcej!

Wylosuj ciekawostkę i dowiedz się czegoś nowego o antycznym świecie Rzymian. Wchodząc w poniższy link zostaniesz przekierowany do losowego wpisu.

Losowa ciekawostka

Losowa ciekawostka

Odkrywaj tajemnice antycznego Rzymu!

Jeżeli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wpisami na portalu oraz odkryciami ze świata antycznego Rzymu, zapisz się do newslettera, który jest wysyłany w każdą sobotę.

Zapisz się do newslettera!

Zapisz się do newslettera

Księgarnia rzymska

Zapraszam do kupowania ciekawych książek poświęconych historii antycznego Rzymu i starożytności. Czytelnikom przysługuje rabat na wszelkie zakupy (hasło do rabatu: imperiumromanum).

Zajrzyj do księgarni

Księgarnia rzymska

Raport o błędzie

Poniższy tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów